ACCEPT — GRUPPENFÜHRER WOLF…
Tak się czasem zastanawiamy, co to się porobiło z obywatelem Hoffmannem. Najpierw postanowił poudowadniać, w jakich to kiepskich stosunkach jest z wokalistą ACCEPT, jak bardzo się nie rozumieją i jak to nigdy nie będą świetnymi kumplami. Myśleliśmy: spoko, każdy może mieć gorszy dzień i bredzić. Ale nie, obywatel Hoffmann jedzie dalej po bandzie. Tym razem postanowił opowiedzieć o nazwie zespołu. Fakt, pochodzenie nazwy kapeli, zaczerpnięte z płyty “Accept” zespołu Chicken Shak (1970), jest dla wielu osób nowością. Ale stwierdzenie, że to po prostu nazwa, która dla niego absolutnie nic nie znaczy, jednak zaskakuje. Na szczęście Wolf Hoffmann zauważa szacunek fanów dla nazwy ACCEPT i choć jego zdaniem nie jest za specjalnie metalowa, dzielnie ją przez te wszystkie lata znosi. Swoją drogą niezwykle ciekawa strategia promocji nowego krążka – deprecjonowanie własnego zespołu. To chyba daje pewien asumpt ku wyjaśnieniu, czemu w DIRKSCHNEIDER AND THE OLD GANG zagrało trzech klasycznych członków ACCEPT, a w samym ACCEPT jest jeden, plus grupka zależnych od mistrza “padawanów”. Zresztą niech Wolf gada. Ciekawe kwestie porusza. Jak myślicie, czy takie podejście zwiększy zainteresowanie nowym krążkiem ACCEPT, czy raczej odwrotnie?