DREAM THEATER — MIKE MANGINI O NOWEJ PŁYCIE. . .
Mike Mangini, perkusista DREAM THEATER, kilka dni temu opublikował wpis, w którym ciekawie anonsuje nowe wydawnictwo zespołu. Jeżeli jego słowa odpowiadają prawdzie, nowy album ma być na tyle energetyczny, że Mike poczuł się, jak w wieku dziewiętnastu lat – jak odważny nastolatek, czy jak wtedy, kiedy to walczył z “drummologią” w ANNIHILATOR. Nie ma w tym momencie zbyt wielu szczegółów, ani na temat sesji, ani samego wydawnictwa. Nawet jego tytułu. Sam Mangini określa nowy, studyjny album DREAM THEATER jako “DT15” – czyli piętnasty album studyjny kapeli. Wcześniej jedynym źródłem wiedzy o nadchodzącym krążku był James LaBrie. Dziwnie się jednak czytało jego dywagacje na temat nieobecności na próbach DREAM THEATER i przyczyn samoizolacji. Skracając temat do minimum, LaBrie wybrał autokwaratannę, przekonany, że kolczasta kulka pozbawi go głosu. Oczywiście w uproszczeniu i pomijając wszelkie progresy w jego wypowiedziach z tego okresu.
Inną ciekawostką jest kolejna wypowiedź Manginiego, w której utyskuje na fakt zdefiniowania muzyków DREAM THEATER w ściśle określonych ramach stylistycznych, przewidzianych dla muzyków progresywnych. Więcej, Mangini mocno podkreśla, że nigdy nie wypowiada kwestii w stylu: nowy album jest lepszy od poprzedniego, to nasz najlepszy materiał, etc. Wyraźnie się od podobnych stwierdzeń dystansuje. Wyraźny jest zaś wątek, dotyczący dalszego rozwoju każdego z muzyków, jak i całego zespołu. To, plus chemia między ludźmi, ma wg słów muzyka odcisnąć swoje piętno na nowym albumie.
Ciekawie zapowiada się płyta, opisywana przez twórcę słowami: “Co może być bardziej nudnego niż określony, progresywny muzyk, który nie jest kreatywny? Grający wciąż te same patenty, rytmy, który z albumu na album nie rozwija się ani fizycznie, ani twórczo, ani dynamicznie? Byłby, jak maszyna do pokera, wciąż stosująca te same rozdania. Gra po grze, rok po roku.” Wypowiedź wieńczy istna sentencja na lata: “Wytworzenie dobrej mechaniki to świetna rzecz, ponieważ pozwala na unikanie słabego grania. Jednak prawdziwa maszyna się nie rozwija. Jeżeli twoim zadaniem jest wyłącznie bycie muzykiem progresywnym, to OK., ale my staramy się dokompletować siebie, określić, kim jesteśmy, by po tym procesie móc ukończyć proces twórczy. Żaden proces twórczy nie definiuje (nas – przyp. ed.) jako: I = BOT. “DT15″ nie jest taki i dlatego jestem tak podekscytowany, że mogę się tym z wami radośnie podzielić”. Tyle Mike.
Przekładając “z progresywnego na nasze” zapowiada się, że nowy album może bardzo mocno zaskoczyć dotychczasowych fanów tego ansamblu. Przypuszczalnie może chodzić o dość mocne odejście od dotychczasowej stylistyki w dość zaskakującym kierunku. W dodatku te wątki, wspominające granie w ANNIHILATOR… To było naprawdę dawno temu, ale… przypominamy sobie, jak na płycie “Dream Theater” nawet najbardziej zapatrzeni w tę ekipę fani słyszeli nawiązania do MEGADETH i NEVERMORE. Czyżby więc szykował się nam najbardziej metalowy materiał DREAM THEATER od lat? Tego oczywiście nie wiemy, ale na pewno będziemy obserwować sytuację.