FRONTSIDE — AUMAN ODCHODZI Z ZESPOŁU
Auman odchodzi z FRONTSIDE. Taki news zelektryzował wczoraj wielu fanów tej kapeli. My podeszliśmy do tego z dystansem. W związku z tak srogą sprawą naszło nas na kilka przemyśleń, dotyczących możliwych scenariuszy. Pytania podstawowe, to czysta praktyka sceniczna: czy FRONTSIDE to kolejna ekipa na straty? Czy znajdą kogoś, potrafiącego czerpać motywację w projekcie, który na scenie może już nie stanąć? Czy same nagrania i kręcenie kolejnych video przyciągnie nowego muzyka na tyle solidnie, by to miało jeszcze sens? Nie wiemy, jak Wy, ale my NIE WIEMY. Zazwyczaj tak rozpoznawalna nazwa, jak FRONTSIDE, przyciąga różnych, spragnionych kariery na skróty. Czy jednak w obecnej sytuacji ten najstarszy trick na świecie wciąż działa? Tym bardziej, że FRONTSIDE to poważny gracz na scenie, którego nie stać na zielonego, pozbawionego charyzmy, czy kiepskiego technicznie wokalistę.
Posypały się głosy poparcia dla decyzji Aumana. Rodzina jest najważniejsza. Fakt, jest. Jeżeli się ją ma, rodzina potrafi nam w życiu namieszać. Zarówno pozytywnie jak i… niekoniecznie. Zazwyczaj za deklaracjami typu odejście z przyczyn rodzinnych stoi określona “osoba z macicą” – jak to się w obecnych czasach mówi – i kręci frajerem, jak skrzydłami niderlandzkiego wiatraka. Pół biedy, gdy zachowuje się, jak Sharon Osbourne – Ozzy niewiele miał do gadki, ale mimo wszystko mógł kontynuować karierę. Wystarczy jednak wspomnieć np. o Thilo Hermannie (m.in. RUNNING WILD, RISK, GRAVE DIGGER) – tu babskie decyzje spowodowały, że muzyk definitywnie rozstał się ze sceną. Dziś jednak należy dodać dwa do dwóch. Skończyły się resztki dochodów z merchu i z grania koncertów. Z czego taki biedny muzyk ma zaspokajać potrzebę bezpieczeństwa owego garbu, jaki sam sobie na plecach wyhodował? Dlatego dołączymy do poparcia dla decyzji Aumana. RIP FRONTSIDE…
Ten tekst nie ma na celu dowalenia jakiemukolwiek zespołowi, czy muzykowi. To tylko taki nasz rodzaj nekrologu i narastającego pesymizmu, dotyczącego przyszłości sceny w ogóle. Ostatnio zawodzą nas nasze etatowe, różowe okulary.