AUDIOHOLICA #16
Saxon - Metalhead
Wydanie Steamhammer / SPV 085-21502 CD
Pamiętam, jak dziś, zakup tego albumu. Krótko po premierze krążka, pod koniec 1999 roku, stałem w sklepie Marka Ciechańskiego, który wówczas mieścił się w Domu Handlowym Trzy Korony. Było to w owym czasie największe centrum handlowe Pabianic, ale ja zaglądałem tam tylko ze względu na owo muzyczne stoisko… Obok mnie stał jeszcze jakiś koleś. Też metalowiec, ale nigdy go jakoś bliżej nie poznałem. Staliśmy tam, obaj zastanawialiśmy się nad zakupem “Metalhead”, jeden z nas obracał w dłoniach pudełko od kompaktu… I wówczas właściciel sklepu włączył to CD. Kiedy poleciały pierwsze riffy… obaj z tym kolesiem, jak na komendę, obróciliśmy się do siebie w bezbrzeżnym zdumieniu. Tak ciężko nigdy wcześniej SAXON nie brzmiał!
Kupiłem ten krążek wówczas oczywiście. Koniec lat dziewięćdziesiątych zapadł mi w pamięć m.in. z powodu dwóch świetnych, nowatorskich albumów SAXON. Chodzi mi tu o “Unleash The Beast” z 1997 roku i właśnie “Metalhead”. Ten pierwszy był na tle wcześniejszych wydawnictw zespołu zdecydowanie szybszy, bardziej melodyjny, bliższy nawet… estetyce IRON MAIDEN. Ten drugi, jak na stylistykę SAXON, bardzo ciężki, mocny… SAXON na metalowej scenie osiągnął naprawdę wiele. Ale zastanawiam się, czy gdyby dalej kroczył tą eksperymentalną drogą, nie osiągnąłby więcej. Naprawdę wówczas działo się dużo w ich muzyce. Niestety, wypuszczony na początku nowego milenium album “Killing Ground” był powrotem do ogrywania typowych dla SAXON patentów.
Wyjąłem dziś tę płytę, bo właśnie zdałem sobie sprawę, że nie słuchałem jej całe wieki. A to przecież jedna z najbardziej wyróżniających się płyt SAXON w całej ich dyskografii. Nie to, że na tle innych wydawnictw jest lepsza, po prostu jest inna. Od niej zaczynam dziś swój muzyczny dzień…
Co jeszcze? Pamiętam, że jak po raz pierwszy zobaczyłem tytuł “Metalhead”, to pomyślałem, iż tekst tytułowego utworu musi być o metalheadach. Później, razem z Wojtkiem Piekielniakiem, podzieliliśmy się tym wrażeniem z BIFFEM BYFORDEM. Śmiał się. Tekst numeru oczywiście jest o czymś innym. Taki “spiskowoteoriowy”…
Tomasz Urbański