KAT — KIEDY ROZUM ŚPI…
Drogi Piotrusiu…
Tak, Piotrusiu. Nie Piotrze, bo na to trzeba byłoby zachowywać się, jak dorosły. Myślałem już, że mimo iż wcześniej, w tekście pisanym na gorąco, stwierdziliśmy, że do sprawy Twojego wpisu jeszcze się odniesiemy, to temat jednak zostawimy. Bo przecież wszyscy wokół, w niemal każdym zakątku Internetu, napisali już wszystko. Ale skoro później zrobiłeś najgłupszą rzecz, jaką zrobić mogłeś, czyli schowałeś się za swojego giermka z Kat Historia, skoro Twój Sancho Pansa udowodnił, że wpis, jaki wyplułeś, wcale nie był dnem, bo można to jeszcze przebić, to cóż – wałkujemy temat dalej…
Piotrusiu, powiedzieć, że razem z kolegą zachowaliście się nieładnie, to jak nic nie powiedzieć. Gruby i chudszy znowu narozrabiali razem. Swoimi wpisami udowodniliście chyba wszystkim, że macie tyle wspólnego z człowieczeństwem, ile kurwa z miłością. I nawet nie chce mi się Wam tłumaczyć, że w życiu zdarzają się takie momenty, że nawet, jeśli kogoś się nie cierpi do szpiku kości, to jeśli się nie wyciąga do niego ręki, wypadałoby się przynajmniej zamknąć. To właśnie była ta sytuacja. A Ty, jak czteroletni berbeć, strzeliłeś focha, bo ktoś użył nazwy Kat i nie sprecyzował, że chodzi o Kata z Romanem. Tu Twoje obawy rozwieję. Piotrusiu, nikt by nie pomylił Twojego zespoliku z formacją Kat & Roman Kostrzewski. Jeśli ktoś wspomina o dacie koncertu Kat w naszym kraju, to wiadomo, że chodzi o Kat z Romanem. Przecież Ty nie grasz koncertów. Przecież Ty się boisz wyjść na scenę i stanąć przed fanami metalu. Jakże więc mogłoby chodzić o Kat bez dodatków w nazwie? Nie udowadniaj nam, proszę, że Ziemia jest płaska…
Wpis Twój, Piotrusiu – co, zważywszy na jego treść, było jasne od początku – oczywiście wywołał burzę. Bynajmniej nie oklasków. Swoim więc zwyczajem zabrałeś zabawki z piaskownicy i wyłączyłeś pod nim komentarze. A potem Sancho Pansa, też starym zwyczajem, nadstawił cyca za małego Piotrusia i nabazgrał jeszcze bardziej bezczelny, chamski wpis, chcąc swojego guru przynajmniej częściowo osłonić od ciosów. Czy ta taktyka okazała się skuteczna? Chyba nie. Bo co ludzi w sporze między Kostrzewskim, a Tobą, Piotrusiu, obchodzi jakiś giermek? No ale przynajmniej Sancho Pansa spróbował. Ja nie wiem, jak nie wulgarnymi słowy opisać takie zbydlęcenie.
Zastanawia mnie, Piotrusiu, co Ci to miało dać? Co chciałeś tym osiągnąć? Promocję własnego zespołu? Bo nieważne, jak piszą, byleby pisali? No, to akurat Ci się udało. Piszą… Mimo wszystko wątpię jednak, by to przełożyło się na jakieś pozytywy dla Ciebie. Zresztą jakoś nie wydaje mi się, żebyś Ty sobie swój wpis w jakiś sposób wykalkulował. Nie, Ty po prostu miałeś zwykłego, szczeniackiego focha. Po prostu wylałeś swoje frustracje, spowodowane faktem, że mimo iż to Ty posiadasz prawa do nazwy Kat, mimo iż to Ty nie musisz za tym słówkiem niczego dopisywać, to ludzie Twojego zespołu nie traktują poważnie. Ot, to taka zazdrość i brzydka, chłopięca złość z powodu tego, że Roman na swoich sztukach ma pełne sale, a od momentu, gdy wydał “Popiór”, po prostu zostawił Twoją kapelę daleko w tyle. Przykro mi, Piotrusiu, ale to już się raczej nie zmieni. Dla fanów metalu to Kostrzewski i związani z nim muzycy są teraz jedynym obliczem Kat. Ty zaś jesteś tylko – o ironio! – historią. Miałeś rację, Piotrusiu, Kat jest jeden. Wiesz może który?
Nie mam pojęcia, Piotrusiu, jak w zaistniałej sytuacji zachowa się Roman. Przypuszczam, że będzie ponad Wasze wpisy – zarówno Twój, jak i giermka. Choć ja na jego miejscu chyba skreśliłbym jednak kilka słów, by Ci podziękować. Za megapromocję tego koncertu, który odbędzie się we wrocławskim klubie A2. Wiesz, swoimi siłami, choć wieść o tym gigu podchwycił cały, metalowy światek, w życiu nie byłby w stanie osiągnąć takich efektów. Bez Waszej pomocy wielu ludzi, czytając informację o sztuce we Wrocławiu, po prostu wcisnęłoby “lajka”, pożałowało trochę Romka, który mierzy się ze śmiertelnym choróbskiem, pochwaliłoby w myślach szczytny cel tego koncertu i… przeszło nad tym do porządku dziennego. A teraz? Zagrałeś, Piotrusiu, ludziom na emocjach tak, że w tej chwili to oni Romana naprawdę wesprą. Nie zdziwiłbym się, gdyby gig Kat & Roman Kostrzewski wyprzedał się do ostatniego biletu. Oj, wiele Ci, Piotrusiu, w tym momencie Kostrzewski zawdzięcza. Naprawdę wiele. A że wyszło to niechcący, to nie ma znaczenia.
Ciekaw jestem, Piotrusiu, czy po tym, co zrobiłeś, zapuścisz długą brodę. Bo wiesz, przy goleniu przydaje się lustro… Ciekaw też jestem, co myślą muzycy Twojego zespołu. Bo oni jednak dają do Kat swoje nazwiska i twarze, a po takiej akcji to… No dobrze, mniejsza już z tym. Skoro Ty i Twój giermek swoimi wpisami rozreklamowaliście koncert Kat & Roman Kostrzewski, to nie zmarnujmy tego “medialnego szumu”, dobrze? Razem przypomnijmy zatem, że Roman Kostrzewski, który, niestety, walczy z rakiem, 12 września 2021 we wrocławskim Centrum Koncertowym A2 ze swoim zespołem zagra specjalny show. Cały dochód z tego koncertu przeznaczony zostanie na wsparcie wielce zasłużonego dla polskiej sceny metalowej wokalisty w walce z chorobą. Nie zapomnijmy też powiedzieć, że w tym wydarzeniu wezmą udział znakomici goście, m.in. Jarosław Gronowski, Krzysztof Oset i Adrian Frelich (Dragon), Piotr Wiwczarek i Marek Pająk (Vader), Titus (Acid Drinkers), Piotr Mańkowski (Wolf Spider), czy Wacław Kiełtyka (Decapitated). Wspaniali muzycy, którzy przerośli Cię, Piotrusiu, o głowę. Nie mądrzej byłoby dogadać się z Romkiem, choćby tylko w tej jednej sprawie, wesprzeć go, choćby tylko ten jeden raz i też zagrać na tym koncercie? Miałbyś szanse, by wiele zyskać w oczach ludzi, ale… Ty przecież masz focha… Wspomnijmy jeszcze o tym, że wrocławski koncert Kat & Roman Kostrzewski ma zostać zarejestrowany i później wydany jako DVD. Zaprośmy też wszystkich fanów metalu i ludzi, którzy po prostu z czystej empatii chcieliby wesprzeć Romka w ciężkich chwilach – przybywajcie tłumnie! Niech to całe A2 pęka w szwach!
Tomasz Urbański