SPISANE NA KACU #10
No proszę, elektryzująca wiadomość z obozu TSA. Janusz Niekrasz, Marek Kapłon i Damian Michalski rozstali się z Andrzejem Nowakiem i Stefanem Machelem. Czy też, jak oni wolą to ująć, powołali do życia nowy projekt pod nazwą TSA z dorzuceniem do szyldu swoich nazwisk. Ostatnia elektryzująca informacja, dotycząca Tajnego Stowarzyszenia Abstynentów, pochodziła sprzed roku. Wówczas to zespół rozstawał się z wieloletnim, charyzmatycznym wokalistą, Markiem Piekarczykiem. Co się w kapeli wydarzyło od tamtego czasu? Nic. Co wydarzy się teraz? Prawdopodobnie też nic. Choć serce naprawdę chciałoby, abym się mylił…
Podobno “wielokrotne propozycje wspólnego powrotu do aktywnej, muzycznej działalności zespołu TSA nie znalazły zrozumienia i akceptacji Stefana Machela i Andrzeja Nowaka”. Kocham takie pieprzenie. Nie twierdzę, że trzeba koniecznie do publicznej wiadomości podawać, iż np. komuś nie zgodziła się kasa, ale takie okrągłe dyrdymały można by sobie darować. Suchy komunikat, bez podawania przyczyn zaistniałej sytuacji, chyba wystarczyłby. Tak, czy owak, zapewne Niekrasz, Kapłon i Michalski dobiorą sobie do składu nowych muzyków i po jakimś czasie ruszą w Polskę odgrzewać swoje kotlety. Bo w nową płytę TSA (z dodatkami w nazwie, czy bez) jakoś wierzyć mi się nie chce. Panowie muzycy od 2004 roku nie mieli na takie fanaberie czasu. Dlaczego mieliby rzucić wszystkie swoje ważniejsze zajęcia i zająć się tym akurat teraz?
Być może wokół TSA będzie równie wesoło, jak ma to miejsce w przypadku Kat. Bo przecież nikt nam nie zagwarantuje, że Nowak z Machelem nie zmontują sobie swojego TSA i także nie ruszą ze swoimi koncertami. Poza tym na facebookowej stronie powołanego przez Niekrasza, Kapłona i Michalskiego TSA już przeczytać można, że winę za to, co się stało, ponosi “przede wszystkim destrukcyjna, nafaszerowana hipokryzją i narcyzmem aktywność Andrzeja Nowaka”. Pozwala to przypuszczać, że członkowie dawnego TSA tu i tam powiedzą jeszcze do siebie trochę “ciepłych” słów, poodpowiadają sobie wzajemnie, posprostowują sobie wypowiedzi, etc. Wychodzi więc na to, że mogę nie mieć racji stawiając w pierwszym akapicie tej pisaniny tezę, iż prawdopodobnie w obozie TSA nic się teraz nie wydarzy. Dziać się może całkiem sporo. Tylko że niekoniecznie tego, na co fani kapeli by oczekiwali…
TSA… Któż ze starej gwardii polskich metalowców nie wyrastał na tej kapeli? Kto nie zna dźwięków choćby takiego “Heavy Metal Świat”? Myślę, że nie ma takich osób… Ale jakie będzie to TSA Kapłona, Niekrasza i Michalskiego? Nie potrafię sobie odpowiedzieć na to pytanie. Szczególnie z powodu, iż sądzę, że nie tylko w mojej świadomości TSA miało zawsze dwóch liderów – Marka Piekarczyka i Andrzeja Nowaka. Nikt z pozostałych członków grupy na pierwszoplanową postać nigdy nie wyrastał. W jaki sposób więc funkcjonować ma TSA, kiedy Piekarczyk i Nowak nie biorą w tym przedsięwzięciu udziału? To już chyba nawet Kat z Romanem i bez Romana mają łatwiej. Bo w jednym jest Kostrzewski, w drugim Luczyk. A tu? Ile procent TSA będzie teraz w TSA? Wie ktoś?
Zresztą nieważne chyba, bo przecież jeśli panowie Niekrasz, Kapłon i Michalski nie nagrają premierowego materiału, to dywagacje na temat tych procentów są tylko teorią. Wydawniczo, równiutko od piętnastu lat TSA to martwota. Choć… chciałbym, żeby ta płyta jednak wyszła. Niekoniecznie by była w stuprocentowym stylu Tajnego Stowarzyszenia Abstynentów, ale by trzymała dobry poziom i pokazała, że muzycy projektu mają jeszcze cokolwiek artystycznie do powiedzenia. Tyle że nie bardzo wiem, co mogłoby to… ekhm… TSA-Evolution bis zagnać do studia. Może paradoksalnie powołanie własnego TSA przez Nowaka i Machela? Może gdyby zwaśnione strony pokonkurowały ze sobą, miałoby to na jednych i drugich dobry wpływ? A może, gdy Kapłon, Niekrasz i Michalski przeczytają te moje gryzmoły, to faktycznie ostro zabiorą się za komponowanie? Choćby po to, by udowodnić mi, że się mylę. Byłoby miło. Naprawdę chciałbym jeszcze trzymać w ręku nowy album z logiem TSA na okładce…
Panowie muzycy, bo wiecie, tu już chodzi o Waszą reputację. Jeśli po tych zawirowaniach nic nie wydacie, to… sami pewnie wiecie, jak ludzie zaczną do Waszego zespołu podchodzić. Pisałem kiedyś w innym miejscu, iż w mojej opinii sens istnienia jakiejkolwiek kapeli jest wtedy, kiedy ta jest płodna. Kiedy komponuje, nagrywa, kiedy ukazują się płyty. Trwanie dla samego koncertowania jest jak… No pokażcie mi, iż jesteście żywym zespołem, a nie pacjentami estradowego hospicjum. Szczerze Wam tego życzę.
Tomasz Urbański