RECENZJA #120
EXA – CUT THE PAST
(2020 wydanie własne)
Bakcyl płytowego kolekcjonerstwa to zabawa bez końca. Kiedy tylko pomyślę sobie, że udało mi się zdobyć większość albumów grup, których muzykę chciałem posiadać w swoich zbiorach, poznaję kilka nowych zespołów i wszystko zaczyna się od nowa. Z berlińską formacją Exa zetknąłem się całkiem niedawno. Bez żadnych oczekiwań włączyłem jakiś numer w sieci i… od razu wiedziałem, że będę chciał dokładniej poznać te dźwięki.
“Cut The Past” to pierwszy, długogrający album Niemców, dwa lata wcześniej ukazała się epka “Ignite”. Od pierwszych taktów tego CD zaatakowała mnie thrash metalowa nawałnica. To jest taki thrash, jaki lubię. Agresywny, czasem wściekły, ale młodzi muzycy zespołu mają dość rozumu, by nie zapieprzać bez przerwy na oślep. Muzyka jest tu zróżnicowana, ciekawie zaaranżowana, bardzo dobrze brzmi – dźwięk jest naprawdę mocny, ale zarazem klarowny. Słychać, że Berlińczycy grać na swoich instrumentach potrafią. Słychać też, że są dobrymi kompozytorami i aranżerami. Na “Cut The Past” nie znajdziemy ani jednego dźwięku, który byłby zbędny, płyta przez całą swoją długość zachowuje idealny balans między technicznymi popisami, a prostotą przekazu. I co ważne, naprawdę są w tej muzyce emocje. To istotne. W dzisiejszych czasach, w dobie dużej ilości muzycznych szkół i prywatnych nauczycieli, oferujących kursy gry na instrumentach, w czasach Guitar Pro, oraz tutoriali na YouTube, znacznie łatwiej nauczyć się grać niż to drzewiej bywało. W sensie technicznym, rzecz jasna. Nikt jednak nie jest w stanie przeciętnemu grajkowi zaimplementować duszy artysty. Bez niej zaś tworzona muzyka będzie mechaniczna, sztuczna i zawsze tylko odtwórcza. Będzie właśnie pozbawiona emocji i oryginalnego sznytu, które dobrej płycie są nieodzowne. Muzycy Exa mają artystyczne dusze. I tworzą naprawdę interesujące dźwięki. Świetnie się “Cut The Past” słucha…
Pisząc o technicznych popisach może trochę pożeglowałem za daleko. Exa to zespół niemiecki i jako takiemu bliżej mu nieco właśnie do germańskiej, brutalniejszej formy thrashu. Acz znajdziemy w tym graniu także elementy, kojarzące się z zespołami zza Wielkiej Wody. Na przykład taki “Loss Of Humanity” przywodzi mi na myśl estetykę… Armored Saint. Na pewno muzycy Exa nie są jednoznacznie zorientowani na brutalizowanie, ich muzyka jest głębsza, a horyzonty naprawdę sięgają daleko. Choć oczywiście słychać, skąd zespół pochodzi i w jakim kraju muzycy się wychowywali.
Zwracają uwagę dobre solosy, idealnie w tę muzykę wkomponowane, oraz ciekawe, gardłowe wokale śpiewającego gitarzysty o ksywce Tom Exa. Gość nie szuka niczego w growlach, nie sprawdziłby się też, jako heavy metalowy kogucik, ale w brzmienia swojego bandu wpasowuje się wyśmienicie.
“Cut The Past” to stosunkowo niedługi album – całość trwa nieco ponad trzydzieści siedem minut, ale płyta jest intensywna, a po wybrzmieniu wieńczącego krążek “When Flesh Tears Up” natychmiast chce się wysłuchać tej muzyki od początku. Załoga Exa to młodzi muzycy i… może to jest ich pechem, że nie mogli swoich dźwięków wydać np. na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XX wieku. Wówczas graliby dziś mniej więcej w tej samej lidze, co Exumer, czy inny Accuser. Choć z drugiej strony czy wówczas “Cut The Past” mógłby być opatrzony tak dobrym dźwiękiem? Na pewno nie. A właśnie ten naprawdę dobry, przejrzysty sound jest dodatkowym atutem krążka.
Zeszłoroczny album Exa mogę śmiało polecić fanom thrashu zza Odry. Jeśli wciąga Was takie granie, jakie na swych płytach prezentowali muzycy Deathrow, czy też innego Grinder, sięgnijcie po “Cut The Past”. Warto.
OCENA: 5
SKALA OCEN: 1 – dno 2 – słabizna 3 – przeciętna 4 – dobra 5 – bardzo dobra 7 – rewelacyjna/ponadczasowa
Tomasz Urbański
Exa na Facebooku: link znajduje się tutaj.