RECENZJA #69
THEM - MANOR OF THE SEVEN GABLES
(2018 Steamhammer / SPV)
Zespołów, zainspirowanych twórczością Kinga Diamonda jest i było bez liku. W przypadku formacji o wiele mówiącej nazwie Them słowo “inspiracja” jest jednak głębokim niedomówieniem. Muzycy bandu upodobali sobie bowiem dokonania duńskiego wokalisty do tego stopnia, że postanowili stworzyć grupę, grającą bliźniaczo. Ot, taki cover-band, tyle że wykonujący… nazwijmy to: “autorskie” kompozycje.
Trzeba jednak oddać ekipie Them sprawiedliwość. Bo można dźwięki, znane z płyt King Diamond i Mercyful Fate, odtwarzać tak, jak robi to np. Attic – wiernie, co do centymetra, jak kopia idealna. W przypadku opisywanej tu grupy jest jednak trochę inaczej. Pomimo stricte odtwórczego charakteru muzyki znajdujemy na “Manor Of The Seven Gables” trochę smaczków, wprowadzających powiew świeżości i sprawiających, że albumu słucha się z nieco większym zainteresowaniem.
Sądzę, że King Diamond nie powstydziłby się nagrania takiej płyty. “Manor Of The Seven Gables” na pewno nie byłaby słabą pozycją w dyskografii artysty. Zagrali tu dla nas doskonali instrumentaliści. Bogactwo rozwiązań aranżacyjnych i swoista lekkość, z jaką muzycy wykreowują dla nas dźwięki, wprost urzeka. Nudzić się nie będziemy nawet przez chwilę, bo zespół co chwila zaskakiwać będzie nas czymś nowym. Choć atmosfera tego krążka jest nam doskonale znana, słucha się płyty świetnie. A co wyróżnia “Manor Of The Seven Gables” na tle… ekhm… innych płyt King Diamond? Na pewno nowocześniejsze aranże. Te są typowe dla heavy metalowych produkcji z XXI wieku, a ekipa King Diamond to przecież formacja z długoletnim stażem, wierna bardziej tradycyjnemu graniu. Them ma bardziej współczesne riffy, perkusista także chętniej okłada dwie “centralki”… Jest tu nowocześniej, choć na pewno nie w złym tego słowa znaczeniu. Ponadto wokalista – choć wzoruje się na mistrzu Diamondzie, to jednak na tej płycie zaśpiewał trochę inaczej. Gość nie ekspoloatuje zbyt często tu falsetów, mimo iż – a jakże – jest do nich zdolny. Większość materiału zaśpiewano środkowym pasmem, a że niejaki KK Fossor ma inną barwę głosu niż Diamond, nadaje to tej muzyce nieco innych odcieni. Ale, jak już wspomniałem, duński wokalista i tak nie powstydziłby się tej płyty…
Gdyby to był nowy krążek King Diamond, fani kapeli byliby zachwyceni. Właśnie King Diamond, a nie Mercyful Fate, bo Them osadza się zdecydowanie bliżej tej estetyki. Choć wokale w średnich rejestrach nieodparcie przywodzą mi na myśl także i ten drugi band… W każdym razie byłby to krążek z takiego punktu widzenia idealny. Absolutnie, stuprocentowo trzymający się estetyki King Diamond, a zarazem troszkę inny, świeży – nie dawałby podstaw do twierdzeń, że duński wokalista i kompozytor się powtarza. Do tego nie dawałby też powodów do narzekań, że King Diamond jest w słabej formie. “Manor Of The Seveb Gables” nie ustępuje bowiem klasą klasycznym albumom King Diamond. To jednak krążek grupy Them… A cholera z tym! Pieprzyć to! Znakomita płyta i tyle!
Właśnie mi się przypomniało, że w wieńczącym ten longplay “Punishment By Fire” możemy przez moment posłuchać sobie blastów i wiosełek, grających na black metalową modłę. To kolejne novum, bo King Diamond po takie aranże chyba nigdy nie sięgał. Tak, czy owak, stary, duński mistrz, gdyby zechciał wydać nową płytę, musi się martwić, by nie zostać pokonanym przez ucznia. Wysoko mu ekipa Them zawiesiła poprzeczkę…
Ocenę “Manor Of The Seven Gables” obniżam ze względu na odtwórczy charakter tych dźwięków, ale bądźcie pewni, że będę się nimi katować bez przerwy przez najbliższe kilka tygodni. Bardzo dobra płyta! Tak, odtwórcza. I co z tego?
OCENA: 4,5
SKALA OCEN: 1 – dno 2 – słabizna 3 – przeciętna 4 – dobra 5 – bardzo dobra 7 – rewelacyjna/ponadczasowa
SKALA OCEN: 1 – dno 2 – słabizna 3 – przeciętna 4 – dobra 5 – bardzo dobra 7 – rewelacyjna/ponadczasowa
Matthias König