PIĘĆ PYTAŃ DO EMILA NORBERGA, GITARZYSTY PERSUADER
Wydaje nam się, że szwedzki PERSUADER powinien zajść znacznie dalej niż punkt, który do tej pory udało się zespołowi osiągnąć. Przyznać jednakże trzeba, że muzycy bandu kroczyli naprawdę wyboistymi ścieżkami. Każda płyta ukazywała się w innej wytwórni, nigdzie nie udało im się zatrzymać na dłużej – Emil Norberg ma jednak nadzieję, że współpraca z Frontiers Records wreszcie okaże się strzałem w dziesiątkę. Czy tak się stanie, czas pokaże – na razie poczytajcie sobie, co gitarzysta PERSUADER ma do powiedzenia na temat swojej formacji i zbliżającej się premiery nowego albumu grupy, “Necromancy”…
METAL REVOLT: Od wydania poprzedniej płyty PERSUADER, “The Fiction Maze”, upłynęło już sześć lat. Dlaczego napisanie materiału na “Necromancy” i zarejestrowanie tego albumu zajęło wam aż tyle czasu?
EMIL NORBERG: Cóż, po pierwsze – my ogólnie pracujemy co nieco wolno. Dzieje się tak dlatego, że dysponujemy ograniczonym czasem, a chcemy wydawać rzeczy, z których naprawdę jesteśmy zadowoleni. Premiera nowej płyty opóźniła się także dlatego, że nasza poprzednia wytwórnia zdecydowała się zakończyć z nami współpracę i to oznaczało, że musieliśmy rozejrzeć się za nowym wydawcą. Później zaś zaczęła się pandemia, więc sprawa wydania naszego nowego materiału znów została odłożona na jakiś czas. Prawdopodobnie straciliśmy rok za sprawą połączenia tych dwóch powodów. Ale jesteśmy także trochę powolni, jeśli chodzi o pisanie nowych utworów.
“Necromancy” – piąta płyta PERSUADER i piąta wytwórnia, tym razem Frontiers Records… Co się dzieje? Dlaczego tak dobrej kapeli nie udaje się gdzieś zagrzać miejsca na dłużej?
Dobre pytanie. Myślę, że albo dokonywaliśmy kiepskich wyborów, albo te wybory po prostu były pechowe. Serio, nie wiem, dlaczego ciągle napotykamy na te problemy z wytwórniami, ale prześladowały nas one od samego początku. To było naprawdę frustrujące. W obecnym czasie jestem zadowolony z faktu, że jako zespół wciąż jesteśmy w stanie przyciągnąć naszą muzyką zainteresowanie dobrych wytwórni. Ale początek tych wszystkich problemów z wytwórniami, około 2007 roku z Dokyard, był naprawdę ciężki. Te problemy dotknęły także mnie i Jensa Carlssona w SAVAGE CIRCUS (Płyty SAVAGE CIRCUS były wydawane przez Dockyard 1 i Dockyard 2 – przyp. ed.) – to były ciągłe problemy, wpływające na komponowanie nowego materiału. Myślę, że teraz dobrze nam idzie z Frontiers Records, wydaje więc mi się, że w końcu nasza sytuacja się ustabilizowała.
Sądząc po teledysku do “The Curse Unbound”, który promuje wasz album, wielkiej rewolucji w waszej muzyce nie będzie. To raczej kontynuacja i rozwinięcie pomysłów z waszych wcześniejszych płyt. Opowiedz mi trochę o muzyce z “Necromancy”, skoro jeszcze nie trzymam tego krążka w ręku. Czego mam się po tej płycie spodziewać?
Czujemy, że podążaliśmy mniej więcej tą samą drogą, jak w przypadku albumu “The Fiction Maze”. Na tej płycie mamy również nowego gitarzystę. Nagrywaliśmy ten krążek z Fredrikiem Mannbergiem, który wniósł duży wkład w pisanie nowego materiału. Te wpływy będzie bardziej słychać w innych naszych utworach, gdyż “The Curse Unbound” jest w dużej mierze moją kompozycją. Ogólnie “Necromancy” jest dość szybkim albumem. Mam nadzieję, że wszystkim spodoba się ta płyta.
W chwili obecnej wygląda na to, że świat w dalszym ciągu ma zamiar “bawić się w wirusa”. Jak postrzegasz działalność PERSUADER w takim czasie? Pytam, bo koncerty w normalnej formie wciąż nie są możliwe. To w znaczący sposób utrudnia jakąkolwiek promocję. A właśnie wydajecie płytę…
Tak, to prawda. My nigdy nie byliśmy zespołem, który gra dużo na żywo, zwłaszcza poza Szwecją. Ale obecnie pracujemy nad kilkoma koncertami, które miałyby mieć miejsce na jesieni 2021. Wszystko zależy jednak od statusu wirusa. Koncerty te mogą zostać przełożone. Sądzę, że wiele innych zespołów, których działalność w większym stopniu polega na graniu tras koncertowych, ma teraz poważniejsze problemy. Cała ta sytuacja wywróciła scenę do góry nogami. W międzyczasie zajmuję się pisaniem nowej muzyki, zarówno dla PERSUADER, jak i dla dwóch innych projektów, w które obecnie jestem zaangażowany.
Od czasu, kiedy PERSUADER wydał swój pierwszy krążek, mija właśnie dwadzieścia lat. Jeśli spojrzysz wstecz, uważasz, że ten zespół wykorzystał wszystkie szanse, jakie mu się nadarzyły? A może dziś, mając taką możliwość, zmieniłbyś jakąś dawno podjętą decyzję? Może to zaprowadziłoby twoim zdaniem ten zespół dalej?
Tak, prawdopodobnie moglibyśmy dziś zrobić pewne rzeczy w inny sposób. Moglibyśmy zdecydować inaczej, z kim powinniśmy współpracować na początku kariery zespołu, ale teraz to już należy do przeszłości. Z perspektywy czasu zawsze łatwo jest dostrzec błędy, ale w sumie do tej pory świetnie się razem bawiliśmy. Może jedyną rzeczą, której mógłbym teraz chcieć, to większy budżet, byśmy mogli mieć więcej czasu i środków na produkcję naszych albumów. Ale patrząc realnie – to jest ciężki biznes dla wszystkich. Dla wytwórni płytowych także.
Tomasz Urbański & Magda Łodygowska