PIĘĆ PYTAŃ DO JOAKIMA STERNERA, PERKUSISTY NECROPHOBIC
“Dawn Of The Damned”, dziewiąta, długogrająca płyta szwedzkiego NECROPHOBIC ukazała się przed kilkoma dniami. W związku z tym faktem poprosiliśmy perkusistę bandu o kilka słów na temat albumu i okoliczności, w jakich płyta powstawała. A zaczęliśmy od tego, co dziś niemal wszystkim twórcom spędza sen z powiek, czyli jak zająć się promocją wydawnictw nawet tak popularnych zespołów, jak NECROPHOBIC, kiedy muzycy nie mogą koncertować. Zresztą przeczytajcie sami…
METAL REVOLT: “Dawn Of The Damned”, najnowsza płyta Necrophobic właśnie się ukazała i… zrobił się problem. Europa i świat postanowiły bać się wirusa, więc koncertowo sobie tego materiału raczej nie popromujecie. W jaki sposób więc zadbać, by nowa płyta Necrophobic trafiła do jak największej rzeszy odbiorców?
JOAKIM STERNER: Ciężko pracowaliśmy w mediach społecznościowych, aby promować ten album. Wypuściliśmy trzy single i trzy inne filmy video, zanim “Dawn Of The Damned” został wydany. Wszystko po to, aby zwiększyć zainteresowanie naszych fanów i osób śledzących nasze poczynania. A ponieważ odnieśliśmy wielki sukces z naszą poprzednią płytą, “Mark Of The Necrogram”, która ukazała się w 2018 roku, odnieśliśmy wrażenie, że zainteresowanie naszym zespołem jest bardzo duże. Reakcje na album były entuzjastyczne, oszołamiające. Mam więc nadzieję, że nasi fani i wszyscy obserwujący nasz zespół podzielą się informacjami z innymi ludźmi, będą o tym krążku mówić i dzięki temu wiadomości o Necrophobic i “Dawn Of The Damned” dotrą jeszcze dalej, do kolejnych osób. Mając za plecami wspaniałą i ciężko pracującą wytwórnię płytową wierzymy także w to, że ludzie z wytwórni także przyczynią się znacząco do promocji naszego nowego albumu. To jest to, co teraz możemy zrobić, póki świat jest zamknięty dla koncertowania na żywo.
Jak wspomniałeś, “Dawn Of The Damned” promowały trzy teledyski, ale chciałem zatrzymać się przy ostatnim z nich. Po wysłuchaniu “Devil’s Spawn Attack” mój przyjaciel stwierdził, że Necrophobic postanowił zagrać riffy Destruction lepiej niż Destruction. Czyim pomysłem było zaproszenie Schmiera do tego kawałka i czy fakt, że utwór ten tak mocno przypomina Destruction w swojej strukturze to efekt zamierzony?
To nie jest prawda. To jest coś, co było komentarzem na naszym profilu facebookowym i może jest czyjąś wypowiedzią, która została błędnie zinterpretowana, jako coś, co my powiedzieliśmy. Ten napisany przez Sebastiana (Ramstedta, gitarzystę Necrophobic – przyp. ed.) utwór zrobiliśmy jako ostatni, na około tydzień przed tym, zanim wszedłem do studia, aby nagrać wszystkie perkusyjne ścieżki na “Dawn Of The Damned”. Utwór ten, a zwłaszcza początkowy riff jest może trochę bardziej thrash metalowy, może także część środkowa tego kawałka, ale zwrotki i refren przypominają coś, co zrobiliśmy na naszym albumie “Bloodhymns” z 2002 roku. W każdym razie wszyscy ci, którzy dobrze znają nasz zespół, wiedzą, że często nagrywaliśmy z gościnnymi muzykami na większości naszych albumów. Kiedy nagrywaliśmy nową płytę, pomyśleliśmy, że fajnie byłoby zapytać Schmiera, czy byłby zainteresowany zaśpiewaniem w tym kawałku razem z Andersem (Strokirkiem, wokalistą Necrophobic – przyp.ed.), ponieważ uważaliśmy, że ten utwór będzie idealny z jego głosem. Zapytaliśmy go, czy jest gotowy na coś takiego i był! Ten song okazał się killerem i jesteśmy zaszczyceni, że Schmier zechciał nagrać ten kawałek razem z nami. Powtórzę – nie nagraliśmy tego numeru, żeby “grał lepiej niż Destruction”, jak powiedział ten gość. Ludzie powinni uważać na to, co mówią. Zwłaszcza, jeśli nie mają prawdziwych informacji.
Nowy album Necrophobic to druga płyta, ukazująca się pod skrzydłami Century Media – fonograficznego giganta. Zauważacie jakieś różnice w sposobie pracy Century Media w porównaniu do wytwórni, z którymi Necrophobic związany był wcześniej?
To jest ogromna różnica! Ta wytwórnia, oraz ludzie, którzy dla niej pracują, są profesjonalistami w każdej dziedzinie. Są zawsze na wyciągnięcie ręki. Ale ja tę sytuację widzę również w taki sposób, że jest to także rozwój naszego zespołu. Dojrzeliśmy jako zespół i teraz na naszej drodze pojawiają się lepsze wytwórnie. Mamy teraz możliwość współpracować z lepszymi wytwórniami.
Nagrania “Dawn Of The Damned” odbyły się w sztokholmskim Chrome Studios. Dlaczego akurat to miejsce? Jakie są waszym zdaniem przewagi tego studia nad innymi?
Pracujemy z tym samym producentem już od czasu “Hrimthursum” z 2006 roku, a jest nim Fredrik Folkare. W tamtym czasie, w 2006 roku, nagrywaliśmy nasz materiał sami, z pewną pomocą innego inżyniera dźwięku. Ale Fredrik był w trakcie nagrań, więc mógł później pracować nad wszystkimi utworami po ich zarejestrowaniu. Taka sama sytuacja była, kiedy nagrywaliśmy “Death To All” w 2009 roku. W późniejszym czasie Fredrik zajął się także pracą nad rejestrowaniem naszych utworów, a my zaczęliśmy wykorzystywać jego studio do wszystkich nagrań. W latach 2011 – 2015 Fredrik był członkiem naszego zespołu, więc tym samym nadal był naszym producentem. Zaletą pracy w studiu Fredrika jest to, że długi czas był on związany z naszym zespołem, dobrze nas zna i wie, jakiego dźwięku szukamy. Pracując z nim czujemy się bardzo zrelaksowani i skupieni, więc nie szukamy innego producenta. Brzmienia, jakie osiągaliśmy z Fredrikiem, zostały bardzo docenione przez słuchaczy, więc po co jechać gdzie indziej?
Na koniec pytanie retrospektywne: Patrząc wstecz na dzieje Necrophobic uważasz, że ten zespół wykorzystał wszystkie szanse, jakie się przed nim pojawiły, czy też zdarzyły się takie chwile, że przy szczęśliwym zbiegu okoliczności pewne sprawy mogły potoczyć się lepiej?
Jesteśmy na właściwej drodze, ponieważ zdarzenia z naszego życia i decyzje, jakie podejmowaliśmy, przywiodły nas w to miejsce, w którym jesteśmy obecnie. Gdyby coś poszło inaczej w wyniku decyzji, podjętej w przeszłości, kto wie, kim bylibyśmy dzisiaj? Albo czy w ogóle istnielibyśmy?
Tomasz Urbański & Vincent