PIĘĆ PYTAŃ DO MUZYKÓW LEADBREAKER
Są takie kapele, dla których czas zatrzymał się w miejscu. Dla szwedzkiego, heavy metalowego LEADBREAKER chyba ciągle jest połowa lat osiemdziesiątych. Zespół drwi sobie z rozwoju sceny, nowych prądów, wszystkiego, co wydarzyło się choćby odrobinę później. Nie jest ważne, że świat idzie naprzód i bardzo się zmienia, ekipa LEADBREAKER gra po prostu swoje…
Ponieważ zainteresował nas debiutancki album Szwedów, zatytułowany po prostu “Leadbreaker” (na którym nie ma nawet cienia czegoś co nie pasowałoby do złotej ery heavy metalu), postanowiliśmy zadać ekipie z Gälve kilka pytań. Oto, co udało nam się z nich wyciągnąć…
METAL REVOLT: Mam wrażenie, że zespół Leadbreaker postanowił wskrzesić gdzieś tak 1985 rok. Nowocześniejszych patentów nie słychać ani w waszym brzmieniu, ani w aranżacjach utworów…
LEADBREAKER: To jest nasz powrót do korzeni tej muzyki. Powrót do korzeni heavy metalu z lat osiemdziesiątych. Ważną rzeczą jest, aby przekazać przesłanie najlepszej muzyki na ziemi.
“Leadbreaker”, wasz debiutancki album, wydała amerykańska wytwórnia Stormspell Records. Jestem ciekaw, co daje wam umowa z nimi i na ile są w stanie wesprzeć promocję “Leadbreaker”?
Jesteśmy dumni z faktu, że Stormspell Records chciał wydać naszą muzykę na płycie CD. Wytwórnia ta bowiem jest w stanie dotrzeć do właściwych odbiorców, do właściwego forum, które jest istotne dla naszej muzyki. A wsparcie, jakie od Stormspell otrzymujemy, jest ogromne.
Jeden z utworów na waszym wydawnictwie otrzymał tytuł “New World Order”… No to pociągnijmy trochę ten temat: Rok 2020 jest czasem, w którym pozamykano ludzi w domach i m.in. skasowano koncertowanie praktycznie do zera. Co w przypadku, jeśli koncerty nie wrócą jeszcze bardzo długo, latami? Przecież widać całkiem dobrze, że obecna sytuacja wielu ludziom u władzy jest na rękę i nie wiadomo, jak długo jeszcze będą oni chcieli grać wirusem…
Teraz są bardzo smutne czasy. Jedyna rzecz, jaką w obecnej chwili możemy zrobić, to zatroszczyć się o siebie nawzajem, czekać i zobaczyć, co wydarzy się dalej. Planowaliśmy wydać nasz album i zrobić niewielką, promocyjną trasę koncertową po Szwecji. Wszystkie te zaplanowane koncerty musieliśmy odwołać. Zamiast tego przeprowadziliśmy transmisję na żywo poprzez naszą facebookową stronę. W obecnym momencie mamy przerwę w próbach i czekamy do przyszłego roku, zanim ponownie wystartujemy.
Cztery kawałki z “Leadbreaker” wydane były wcześniej na waszej demówce z 2018 roku. To są dokładnie te same wersje utworów, czy też z czasem uległy one przemianom dając zupełnie inny efekt końcowy? I jeszcze pytanie w pytaniu: Czyim pomysłem było wydanie w 2018 roku demosa na kasecie?
Jesteśmy zdania, że wypuszczenie materiału na kasecie to taki nostalgiczny sposób wydania naszej muzyki. Jeśli chodzi o scenę New Wave Of Traditional Heavy Metal, jest na niej rynek kaset i nasi fani to lubią. Udostępniliśmy także to demo na naszym kanale YouTube. Napisaliśmy te utwory tak, jak czuliśmy, że właśnie w taki sposób chcemy to zrobić. Nie chcieliśmy niczego zmieniać, kiedy nagrywaliśmy nasz album, ponieważ czuliśmy, że te kawałki powinny być właśnie takie, jakimi są.
Bandów, grających klasyczny, oldschoolowy heavy metal, było i jest tysiące. W jaki sposób spróbowałbyś przekonać czytelników Metal Revolt, by sięgnęli właśnie po “Leadbreaker”, a nie jakąś inną płytę?
Leadbreaker to twardy, ostry heavy metal, epickie riffy i mocne bębny, oraz wysokie wokale, które łączą w sobie pełną pasji duszę z ambicją stali.
Tomasz Urbański & Vincent